Bardzo malownicza zieleń w świetle zachodzącego słońca, na tle złowieszczych chmur. Z tamtych chmur jednak burzy nie było. Burza z ulewą zaskoczyły mnie na łąkach kilka dni później: biegnąc w stronę Czarnowa nie zauważyłam skradającej się za mną czarnej chmury (choć powinnam była poprawnie zinterpretować szum listowia).